Zaczęło się od smutku...
27 lipca 2018 opuściła naszą rodzinę ukochana ponad 14 letnia - czarna jamniczka FIONA. I nagle powstała pustka w naszym domu.
Potrzeba kochania i obcowania z psiakiem była tak widoczna i wielka, że pomimo bólu i tęsknoty zaczęłam szukać nowego, który byłby przeciwieństwem Fiony aby uniknąć porównywania z nią. Szukałam rasy gdzie pieski byłyby rude, lub biało rude. Drobne, ale nie tak zwane „pod pachę”, tylko takie, które o własnych nogach mogłyby pokonać dwa piętra w bloku. Inteligentne, lubiące spacery, aktywne, radosne. Jednym słowem nie nudne.
Po paru miesiącach – BINGO ! Znalazłam !
NEDERLANDSE KOOIKERHONDJE !
( Płochacz holenderski )
Moje serce rosło. Nie wiedziałam co rodzina na to. Jednak przez ten czas kiedy szukałam psiaka zgromadziłam wystarczająco dużo wiedzy, zdjęć i linków na temat kooikerhondje co właściwie w bardzo krótkim czasie pozwoliło mi przekonać męża i nastoletnią córkę do mojej decyzji.
Ale gdzie ? Płochacz holenderski to w Polsce rzadka rasa, więc nie było to takie proste, tym bardziej że porody kooikerhondje wówczas nie odbywały się codziennie.
05.01.2018 w hodowli z Kielc urodziły się szczeniaczki kooikerhondje.
02.03.2018 roku pojawiła się w naszym Domu - ROXY.
Roxy to nikt inny jak NADIA z Bursztynowego Zakątka - córcia bardzo utalentowanych rodziców. Zarówno matka jak i ojciec są Multichampionami (kartki by zabrakło aby wymienić w ilu krajach). Oboje posiadają również tytuł Championa Międzynarodowego C.I.B (Champion International de Beaute), co w Polsce jest prawdziwą rzadkością. Chciałam psa do kochania, nie do wystawiania a stało się inaczej. Tak bardzo zafascynowała mnie rasa -płochacz holenderski (inteligencja, bystrość, uroda i charakter), że postanowiłam mieć swój udział w jej popularyzacji. Dzisiaj nasza Roxy jest posiadaczką wielu najwyższych ocen uzyskanych na wystawach krajowych i międzynarodowych. Jako suka hodowlana kooikerhondje została też przebadana zgodnie z wymogami klubu holenderskiego - w kierunku chorób: ENM, DNA - VWD, chorób oczu, dysplazji stawów biodrowych oraz rzepek.
Jednakże…
Dla mnie i dla mojej rodziny Roxy to przede wszystkim nasze szczęście, nasza radość, nasza duma - miłość od pierwszego wejrzenia.
W końcu nie jest cicho !!! Wrócił uśmiech. Jest on jest wszechobecny. Ten wieczny „banan” na pyszczku stał się inspiracją do nazwy hodowli. "RoxySmile" - to po prostu uśmiech Roxy.